Winnice Celler del Roure, założone w 1996 r., znajdują się na wysokości 600 m n.p.m., pod Sierra La Solana. Najbliższe miasto, Moixent, znajduje się mniej więcej godzinę na południowy zachód od Walencji. Oprócz tego, że są to wspaniałe wina, historia Celler del Roure jest powrotem do historii: obszar ten ma 2400-letnią historię w produkcji wina z lokalnych odmian. Oprócz nienormalnego XX wieku, 2300 lat tego było dziedzictwem fermentacji i starzenia w amforach. Podziemna winiarnia została po raz pierwszy wykopana 300 lat temu i mieści 97 zakopanych amfor o pojemności od 600 do 2800 litrów. Opuszczeni w mrocznych latach 30-tych, Catalayudowie są zajęci renowacją tej specjalnej piwnicy i jej amfor. Spośród 97 starożytnych dzbanów 20 zostało wykopanych, odnowionych i ponownie zakopanych w lokalnej glebie aglomerado - mieszance piasku, wapienia, kredy i gliny. Naśladując efekty starzenia w beczkach bez dodawania smaku dębu lub odkwaszania wina, te odnowione amfory są częścią procesu odnowy kulturowej i ponownego odkrycia, któremu towarzyszy odrodzenie starożytnych lokalnych odmian, do niedawna utraconych: Verdil Blanco i Mandó Tinto. Większość winnic została zasadzona w latach 90., zaś pierwsza produkcja miała miejsce w 2000 r.
Wyraziste, niezwykle urokliwe i niemal buntujące się wino na bazie Monastrell i Tempranillo z eufemistycznym dodatkiem Merlot. Świeży owoc i radość życia oraz spontaniczna fermentacja i niskie siarkowanie. Zakochacie się!
Les Alcusses było pierwszym winem, które stworzono w Celler del Roure. Narodziło się w roczniku 2000, odnosząc ogromny sukces i zdołało przełamać utarte schematy i nadać walenckim winom godność. Les Alcusses to głównie Monastrell ze sporym udziałem odmian międzynarodowych, bowiem wyzwaniem ostatnich lat jest nadanie winu większej świeżości i elegancji, które mimo tych zabiegów pozostaje bogate, dojrzałe, owocowe, złożone i mocne. Wino wybierane przez wiele narzeczonych do świętowania dnia ślubu! Polecamy rzecz jasna z umiarem...
Niezwykłe białe wino, dojrzewające w 2800 litrowych amforach, klasycznych dla regionu, zwanych tu tinajas, które, jak twierdzi producent dają winu czystość i świeżość. I to właśnie tym starym amforom zawdzięczamy tą unikatową biel z dodatkiem pradawnych szczepów Verdil i Merseguera, bowiem początkowo projekt nie przewidywał win białych.
Dlaczego Les Prunes (śliwki)? Ponieważ to wino chce być czystym i świeżym owocem, który można znaleźć na krzaku w letnie popołudnie, delikatną dziką śliwką, która jeszcze nie dojrzała, ale już pachnie tak dobrze, że dziś rano przyleciał ptak i zaczął ją dziobać. Tyle producent. My się dołączamy, bo tego niezwykłego wina, z niesłusznie zapomnianej odmiany Mandó, nie sposób nie pokochać całym sercem. Piękne wino!